środa, 5 sierpnia 2015

Koty...


... są wystarczającym dowodem na istnienie Siły Wyższej.

Moja radość, oderwanie, czułość, uwaga, najprawdziwszy dziki fun.







CIĘŻKO...

... gdy nie ma czym oddychać, trzeba walczyć z bólem, słabością ciała i ducha, bo...

... trzeba się pożegnać... z młodym, dobrym człowiekiem, który z koszmarną chorobą nie miał szans, choć walczył jak lew.


Złe dni ratuje tylko wspomnienie tych dobrych... dziękuję zatem za te dobre, bez chwil łapanych między godzinami, dniami, tygodniami bólu, bolesną prozą życia, ludźmi niewartymi uwagi, a mimo to kłującymi jak ciernie, nie zdołałabym przetrwać.

Są dni rozbrzmiewające śmiechem pomimo wszystko, są i takie, jak dziś.
Ot, równowaga...

niedziela, 19 lipca 2015

A życie...


... płynie, usiane miłymi spotkaniami, kocim pomrukiwaniem i lapmą prażącą niemiłosiernie.


Ponownie czekamy z przejęciem na wizytę naszych Bestilionków, Mniej więcej za miesiąc zostaniemy zasileni porcją futer z tego "koszyczka"... Tym razem dwa cuda trafią do nas, magiczne rodzeństwo, podwójne szczęście. Marzenia się spełniają :)








*wszystkie zdjęcia pochodzą z BestiLion*PL

sobota, 13 czerwca 2015

9. Jutro - święto....


... gdyż oczekujemy najmilszych w świecie gości: Grubego i Niebieskiej, alias Bestilionów. Jak słusznie zauważyła Niebieska, żadni z nich goście - wszak traktujemy ich jak członków rodziny.


Historia naszej znajomości jest krótka - pół roku, ALE



to bardzo intensywny czas. Od 19 grudnia 2014 nie było, i chyba się nie mylę, dnia, żebym nie rozmawiała z Niebieską, okupując komunikator fejsowy.



19 grudnia przywieźliśmy do domu Popcorna - kota z hodowli Bestilion*PL, z najwspanialszego miejsca na świecie. Chowają się Majorki, Bali, Madagarskary i malownicze Italie, bo w Bestilionie żyją... koty Maine Coon. Najpiękniejsze koty najwspanialszej rasy świata... koty młode, dorosłe, kastraty, niekastraty, chłopcy, dziewczyny i kocięta.



Koty otoczone dziką, bezgraniczną miłością. Kompletne szaleństwo kochania, dbałości, mądrości, fascynacji futrami. Koty zdrowe, miziaste, mądre, przyjacielskie, zadbane, zsocjalizowane, stado idealne. Stado posiada najlepszych ludzi, o jakich kot może zamarzyć, hodowla zaś jest pod każdym względem wzorcową.



Gruby i Niebieska przyjadą odwiedzić trochę nas, ale przede wszystkim swoje/nasze koty - Popibombę. Pop, 9-miesięczny byk, Bomba, 5.5-miesięczny łobuz. Będą przez swoich pierwszych ludzi głaskane, tulone, całowane, chwalone, ściskane, oglądane. Będę trochę zazdrosna, ofkors, ale także zaniemogę z dumy, że oto moje włochate dzieci łowią tak entuzjastyczne zachwyty i pieszczoty.



Poglądowo - oto Pop, gdy pierwszy raz zobaczyłam go w sieci i straciłam głowę, nie odzyskawszy jej do dziś:






oraz Bomba, wybrana przeze mnie tuż po urodzeniu (Bestilionki, dziękuję Wam nieustannie za tę możliwość!!!), gdy jeszcze była kompletnie niewyraźnym drobiażdżkiem nieokreślonej barwy:




czy mogłam nie oszaleć z miłości?


Wracając do jutra - Bestiliony Drogie, uprasza się o przywiezienie (oprócz dobrego nastroju) żołądków gotowych pomieścić najlepszy w świecie chłodnik :) Tak, sama zrobiłam, ja - Chujowa Pani Domu, antytalent kulinarny, coś jednak potrafię zmajstrować :p



A wszystkim człowiekom, przyjmującym jutro wizyty, tudzież wizytującym, najmilszych chwil pod SŁOŃCEM (uch).




8. Powalone upałem,...


... koty odmawiają jakiejkolwiek interakcji. Jedynym objawem toczących się w futrach czynności życiowych jest potężny foch.

Psy, regularnie polewane wodą, spoczywają w cieniu (jak wiadomo, zwierzęta można w upał moczyć pod warunkiem, że nie mają okazji parować w słońcu - udar gwarantowany).

Senior, niereformowalny w uwielbieniu hebanowej opalenizny, spoczywa jak pustynny jaszczur na słońcu (epicki obrazek - cielsko rozciągnięte na trampolinie dla lepszego wychwytu promieni słonecznych).

Ogólnie panuje senność, niechęć do konstruktywnego działania, a by być bliższą prawdy - niechęć do jakiegokolwiek działania. Spoglądam na okna upaćkane przez psie i kocie nosy i majaczy mi teoria, że w słoneczny dzień nie należy myć szyb. Prawda to? Oby...


Niechętnie podejmuję temat odchudzania - mam właściwie tylko jedno spostrzeżenie: odstawienie chleba powoduje natrętne myśli o zjedzeniu ciasta/lodów/paluszków/cukierków pudrowych/pianek/lizaka/budyniu. Ale pieczywa nie jem, co nie oznacza, że schudłam. Waga stoi w miejscu. Jegomość Szwagier, biegacz-maratończyk, wielce doświadczony w wieloletnim zwalczaniu nadwagi, orzekł:

"musisz zacząć się ruszać"

wrócę do tematu, kiedy minie fala nieznośnych upałów.

W wieku lat okołodziestu zdaję sobie sprawę, że należy się zaprzyjaźnić przynajmniej ze spacerami, ale dla mua, lenia skończonego, nie ma nic gorszego, niż zmuszanie się do sportu. Z drugiej strony wiem, czym grozi ciągnący się bezruch - zawał, udar, otyłość, zacementowane stawy i z każdym rokiem większa trudność w podjęciu regularnego wysiłku. Ech ech... 

Na koniec garść popiastego  jestestwa i życzenia dobrego, spokojnego weekendu :)
















wtorek, 19 maja 2015

8. Pan Domu...


... rzekł dziś do mnie:

                                            "pszczółko"

przy czym już mi zaczęło świtać, że pszczoła to przecież takie stworzonko bez talii, co to je paski dodatkowo pogrubiają. Ale potem było gorzej...

                                          "mój Guciu"

dodał.




Jestem tłusta.
Opasła. Wylewam się z odzieży, toczę się po parkiecie, rozlewam się na kanapie... 
Więc dieta. W sumie powinnam zrzucić jakieś 7 kilogramów - i mało, i dużo.
Na początek spróbuję rzucić chleb i zobaczę, jak mi pójdzie. Może mój gruby odwłok, w tęsknocie za pieczywem i w strachu przed kolejnymi ograniczeniami, skurczy się choć trochę?

("Ależ skarbie, wcale nie to miałem na myśli!" - taaaak... jasne :p będziesz miał Gucia :D )




czwartek, 14 maja 2015

7. ...

Bloga piszesz? O nas?!




Nie zdradzisz chyba naszych najgłębszych sekretów... 



Musisz mieć czas dla nas... micha, kuweta, micha, micha... mięso...



O mnie też...? To nie ja wykopałem dół...





Jestem na to za stary...




6. PRZEGLĄDAJĄC...

... z rana wiadomości z kraju i ze świata, trafiłam na taki news:


http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,17915339,Tragiczna_pomylka_w_szpitalu_na_Borowskiej__Pacjentowi.html


i natłok absurdalnych myśli mnie obezwładnił.


"We wtorek 12 maja w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy ulicy Borowskiej 57-letniemu pacjentowi wycięto zdrową nerkę. Lekarz podczas usuwania guza nerki zamiast chorego narządu usunął zdrowy."



jakie to szczęście, że mamy jedynie po dwie nerki, dwa płuca i po parze kończyn! 



Zakładam też - być może naiwnie - że wobec ułańskiej fantazji wrocławskich speców od chirurgii wszelakiej, bezpieczne pozostają narządy występujące solo. Czy można pomylić żołądek z wyrostkiem, a wątrobę ze śledzioną?


Zadumałam się nad szansą przetrwania samotnego prącia (co za słowo) spoczywającego w bezpośredniej bliskości pary jąder... (biedactwa).




Wobec powyższego, sama przestaję się sobie dziwić, że na stół operacyjny mnie nie ciągnie.

Szpital na Borowskiej znam, choć na szczęście swego czasu odbiłam się od drzwi tamtejszego SOR-u. Los miał mnie w swej opiece. 



4. POGODA...

... pod mokrym psem, nie dziwota zatem, że MakCiputy emitują beztrosko smrodek wilgotnej sierści po spacerze.

Z satysfakcją odkryłam dziś w okolicy psiego legowiska pajęcze zwłoki. 

Ciput zaciekle stempluje wielonogi nosem, pozostawiając z pajęczych korpusów mokre plamy. Moja krew! Mój bohater!

Zniosę wszystko... żaby, jaszczurki, żuki, wszelkiego rodzaju skrzydlatości, zaskrońce, łyse ślimaki, ale pająki - NIE! Tępię z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy, nie zważając na utyskiwania Pana Domu. Pożyteczne? Niech sobie będą pożyteczne.. w lesie, czyli tuż za ogrodzeniem. Ja im się do chaty nie pakuję, proszę zatem uprzejmie o nie pakowanie się do mojej!

Co zatem można zrobić ze sobą pożytecznego, gdy świat moknie?
Przemyślałam i podłubałam w magicznym pudle z kolorowościami. 

A koty, jak to koty - śpią snem sprawiedliwego. Może to i niegłupie...







środa, 13 maja 2015

3. BURZOWO - W POPŁOCHU


Dziś w nocy nad naszą wsią zapanowała burza - bodaj pierwsza w życiu Popibomby. 
Sądząc po ich panicznej reakcji, Najwyższy zesłał burzę w jednym tylko celu - ukarania mejnkunów. Uznały być może, że gromy zesłano, by napiętnować kupę w wannie, tony żwirku usypanego poza kuwetą, zasmrodzone kawałki mięsiwa zakopane wśród obuwia, niepohamowane złodziejstwo i nocne bijatyki.

Prześcipnie ukryte przed efektami świetlnymi w garderobie, Popibomby knuły metody obrony przed niespodziewanym wrogiem. Uknuły, co następuje:

- uczynienie piekielnego hałasu szarpanymi wieszakami w celu zagłuszenia grzmotów
- maksymalne skupienie na spuszczeniu łomotu towarzyszowi niedoli

dodam, że plan ów wdrażały w życie o godzinie 2 w nocy, która to godzina zdaje się być porą kociego diabłowstąpienia.

Wszystko, co istotne w ich życiu (za wyjątkiem karmienia mięsem) dzieje się nocą. 
Namiętne grzebanie w kuwetach - ewidentnie z zamiarem przekopania się przez tworzywo, terakotę i strop, dzikie pogonie z wykorzystaniem całego dostępnego metrażu, eksplozje uczuć do siebie wzajemnie oraz do mua, szorowanie futer (no, jak chodzi o Popiego, jest to jedynie namiastka mycia, dla zachowania pozorów), wspinaczki, darcie roślin doniczkowych na strzępy i cała gama innych łotrostw.

Noc dopuszcza bezwstyd, kryje wszelki występek, odbiera mi możliwość jedynej sensownej, czyli natychmiastowej, reakcji. Zniszczenia jestem w stanie ocenić dopiero rano. A rano... obudzona przez natrętne kocie nosy, nie mam natchnienia, by szarpać się o zasady. 

Tym oto sposobem koty dorastają w zuchwalstwie i łobuzerii. Tak, tak, z kotami jak z dziećmi, wychowywać trza, a co posiane, to zbiorę... 



wtorek, 5 maja 2015

2. WSPOMNIENIE

Czy wiesz, Ptyniu mój, najmilszy mój, jak bardzo chciałabym dostać jeszcze jeden dzień z Tobą?

Jeden dzień...

Nie, nie żegnałabym Cię. Przecież wkrótce zobaczymy się, szkoda zatem czasu na pożegnania. To tylko mnie się dłuży, dla Ciebie to chwila...

Spacerowalibyśmy, jak kiedyś - dziś taka piękna wiosna, ciepły wiatr rozwiewa kocie ogony - rozwiewałby i Twój. Wtuliłabym nos między Twoje łopatki - tysiąc razy. Tysiąc razy ucałowałabym czoło. Wdychałabym Twój świeży, koci zapach: trawa i ściółka. Las.


Poznałbyś Popibomby - pewnie nie byłbyś zadowolony, bo jak to? Wszystko, co Twoje, nagle należy do innych kotów? Ptyniu, w moim sercu nadal bardzo jesteś... Ty wiesz :) zza TM zerkasz na stare śmieci i wiesz, jak boleśnie tęsknię.










1. MIELIŚMY Z Panem Domu...


... interesującą dyskusję jakiś czas temu. O tym, co po drugiej stronie, jeśli JEST.


Moje niebo znajduje się tuż, niedaleko, za Tęczowym Mostem - z Ptyniem i wszystkimi kochanymi futrami. Piekło zaś - to ja, wśród tłumu.

Jego niebo także czeka za TM, z garstką najbliższych, i tych kilka naszych ogonów, a piekło, to samotność.

Tymczasem cieszymy się ziemskim padołem, otoczeni miłością Ludzi z Naszego Rodu i futer.